Recenzja „Sprężyny”
Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: 2008
„Sprężyna”, nowe dziecko Małgorzaty Musierowicz, sprawiła, że ponownie uwierzyłam w magiczną moc literatury. Po dwuletniej przerwie autorka Jeżycjady powraca w wielkim stylu. Po przeczytaniu książki zaczynam rozumieć czego brakowało mi w utworach pochłoniętych w trakcie ostatnich dwóch lat. Rzeczą, za którą nieświadomie tęskniłam, jest niepowtarzalny, czarujący, wręcz genialny styl pani Małgorzaty oraz tematyka jej książek. Historie klanu Borejków niezmiennie bawią, wzruszają i intrygują. „Sprężyna” jest jak gorąca herbata z cytryną- rozgrzewająca, a za sprawą żółtego cytrusa, jednocześnie orzeźwiająca. Zawiera wszystkie elementy potrzebne do osiągnięcia statusu „jeżycjadowego” klasyku, a zarazem powieści, która zaspokoi oczekiwania każdego pokolenia. Charakterystyczny klimat stworzony przez Małgorzatę Musierowicz sprawia, że najnowszy tom serii nie jest czytany, lecz łapczywie pochłaniany. „Sprężyna” (jak z resztą cała Jeżycjada) jest wiec czymś więcej niż historią przeciętnej, poznańskiej rodziny. To afirmacja życia. Tu świat pachnie bzem i rozmarynem, a wszystko smakuje ciepłymi drożdżówkami i gorącym kakao. Są tu także miejsca na codzienne problemy, łzy i rozczarowania, które okazują się bezcenne i konieczne do zrozumienia pewnych spraw i rozpoczęcia życia od nowa. Bo tu życie emanuje z każdej strony.
Zaczęłam czytać Jeżycjadę mając dwanaście lat i zamierzam się nią delektować do późnej starości. A wszystkim, którzy przymierzają się do poznania dziejów państwa Borejków życzę przyjemności z czytania. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz