Dom, w którym mieszkał pan Michał znajdował się w szeregu innych, równie zwyczajnych i nudnych budynków. Aby dostać się do drzwi wejściowych, wystarczyło jedynie otworzyć metalową furtkę i przejść kilka kroków poprzez bardzo zaniedbany ogród. Pan Michał nigdy nie zamykał drzwi na klucz – wiedział, że nie musi obawiać się żadnej nieoczekiwanej wizyty. Już dawno ktokolwiek przestał tu zaglądać, jeśli nie liczyć całego stada wielkich, rozzuchwalonych obojętnością okazywaną wobec nich, pająków i jednej szarej myszy, która niczym wykwalifikowany szpieg, zawsze znalazła sposób, aby wykraść właścicielowi mieszkania tak bardzo pożądane przez nią trofeum – kawałek sera. Panu Michałowi ci dodatkowi „lokatorzy” absolutnie nie przeszkadzali. Kiedyś co prawda miał pewne „ale” w stosunku do myszy, ale po czasie przyzwyczaił się do widoku szarej kulki biegnącej niczym maratończyk pomiędzy meblami i nawet ją polubił. Jeśli zaś chodzi o pająki, praca, którą wykonywał, już dawno zmusiła go do „zaprzyjaźnienia” się z tymi stworzonkami.
Pan Michał w swej samotności i wyobcowaniu był tak obojętny, że nawet „wizyta” złodzieja nie wywarłaby na nim wrażenia, ba! Przynajmniej jakiś człowiek w końcu wstąpiłby do niego tak, jak to bywało za starych dobrych czasów. Ale mieszkanie było starą, zapuszczoną ruderą. Z pewnością nie zwróciło nigdy uwagi żadnego rzezimieszka – ewidentnie nie było atrakcyjnym łupem dla przestępcy. Skrzypiące łóżko, zużyte meble, uszkodzony stół i starodawna lampa, której abażur przechylił się na jedną stronę i wisiał tak bezwiednie niczym oderwana głowa dziecięcej lalki. Jeszcze kilka starych, czarno – białych fotografii. Te zdjęcia, mimo iż zrobione już jakiś czas temu, musiały mieć dla pana Michała ogromne znaczenie – zostały umieszczone w pięknych ramkach i, jako jedyne przedmioty znajdujące się w tym ponurym domu, prezentowały sobą jakąś wartość. Z każdej fotografii uśmiechała się pogodnie młoda kobieta z rudymi, kręconymi włosami. To był jedyny promyk radości w tym martwym domu.
I właśnie w tym momencie, gdy lokator odwrócił wzrok od okna, jego spojrzenie powędrowało jakby machinalnie, bezwiednie, ku tej pełnej energii kobiecie znajdującej się na zdjęciach. Twarz pana Michała była w tym momencie niewzruszona – nie dało się z niej wyczytać żadnych emocji. Po kilku sekundach obserwowania rudowłosej piękności, westchnął, podszedł do drzwi szafy, otworzył je i wyjął swój roboczy strój kominiarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz