wtorek, 24 marca 2009

Kominiarz, część 1

Wyjrzał przez okno. Pogoda znów odzwierciedlała stan jego ducha. Odwrócił wzrok. Nie miał zamiaru obserwować świata przez zszarzałą firankę. Nie chciał patrzeć na tą wstrętną ulicę, poprzez którą jeszcze tak niedawno przechadzał się powolnym, dostojnym krokiem. Nie chciał też widzieć smutno stukających o bruk kropel deszczu.

Dom, w którym mieszkał pan Michał znajdował się w szeregu innych, równie zwyczajnych i nudnych budynków. Aby dostać się do drzwi wejściowych, wystarczyło jedynie otworzyć metalową furtkę i przejść kilka kroków poprzez bardzo zaniedbany ogród. Pan Michał nigdy nie zamykał drzwi na klucz – wiedział, że nie musi obawiać się żadnej nieoczekiwanej wizyty. Już dawno ktokolwiek przestał tu zaglądać, jeśli nie liczyć całego stada wielkich, rozzuchwalonych obojętnością okazywaną wobec nich, pająków i jednej szarej myszy, która niczym wykwalifikowany szpieg, zawsze znalazła sposób, aby wykraść właścicielowi mieszkania tak bardzo pożądane przez nią trofeum – kawałek sera. Panu Michałowi ci dodatkowi „lokatorzy” absolutnie nie przeszkadzali. Kiedyś co prawda miał pewne „ale” w stosunku do myszy, ale po czasie przyzwyczaił się do widoku szarej kulki biegnącej niczym maratończyk pomiędzy meblami i nawet ją polubił. Jeśli zaś chodzi o pająki, praca, którą wykonywał, już dawno zmusiła go do „zaprzyjaźnienia” się z tymi stworzonkami.

Pan Michał w swej samotności i wyobcowaniu był tak obojętny, że nawet „wizyta” złodzieja nie wywarłaby na nim wrażenia, ba! Przynajmniej jakiś człowiek w końcu wstąpiłby do niego tak, jak to bywało za starych dobrych czasów. Ale mieszkanie było starą, zapuszczoną ruderą. Z pewnością nie zwróciło nigdy uwagi żadnego rzezimieszka – ewidentnie nie było atrakcyjnym łupem dla przestępcy. Skrzypiące łóżko, zużyte meble, uszkodzony stół i starodawna lampa, której abażur przechylił się na jedną stronę i wisiał tak bezwiednie niczym oderwana głowa dziecięcej lalki. Jeszcze kilka starych, czarno – białych fotografii. Te zdjęcia, mimo iż zrobione już jakiś czas temu, musiały mieć dla pana Michała ogromne znaczenie – zostały umieszczone w pięknych ramkach i, jako jedyne przedmioty znajdujące się w tym ponurym domu, prezentowały sobą jakąś wartość. Z każdej fotografii uśmiechała się pogodnie młoda kobieta z rudymi, kręconymi włosami. To był jedyny promyk radości w tym martwym domu.

I właśnie w tym momencie, gdy lokator odwrócił wzrok od okna, jego spojrzenie powędrowało jakby machinalnie, bezwiednie, ku tej pełnej energii kobiecie znajdującej się na zdjęciach. Twarz pana Michała była w tym momencie niewzruszona – nie dało się z niej wyczytać żadnych emocji. Po kilku sekundach obserwowania rudowłosej piękności, westchnął, podszedł do drzwi szafy, otworzył je i wyjął swój roboczy strój kominiarza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz