czwartek, 16 kwietnia 2009

Kominiarz, część 2

Ludzkie myśli potrafią być jak kominy. Ogrzewają, dodają otuchy, rozjaśniają obrazy, a jednocześnie są brudne w środku, pełne pająków oraz ciemności. To te złe myśli, które pocieszają nas cudzym nieszczęściem, te, które są kłamstwem i te, które kłamstwa wywołują. W ich długich, mrocznych wnętrzach głos rozsądku ginie i dusi się sadzą.

Dosyć.

Pan Michał położył strój roboczy na skrzypiącym łóżku, kątem oka rejestrując mysi kształt przebiegający wzdłuż przedpokoju. Zza okna docierały uderzenia kropli i pracujące silniki samochodów. Chwilę później usłyszał pukanie do drzwi.

Nie był zdziwiony, ponieważ tego typu odczucia zakopał w umyśle już dawno temu. Życie nie powinno dziwić. Dziwność życia jest normalna.

Na palcach podkradł się do ciężkich drzwi i wyjrzał przez judasz. Na ganku stała rudowłosa kobieta ze zdjęć oraz stary mężczyzna o ściętych na jeża białych włosach. Panu Michałowi wydawało się, że kobieta patrzy wprost na niego, przez judasz, i ta myśl niemal doprowadziła go do obłędu. Spojrzenie świdrowało myśli. Penetrowało duszę. Starzec tylko rozglądał się nerwowo i przebierał nogami. Odeszli dwie minuty później.

Kominy w umyśle buchnęły sadzą.

Pan Michał odetchnął z ulgą, odlepiając spocone czoło od drzwi. Kiedy trio znikło za wysokim żywopłotem, poszedł do kuchni zrobić herbaty. Smakowała niesamowicie, jak kwintesencja wszystkich herbat i każdego napoju, ponieważ Pan Michał wiedział, że pije ją ostatni raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz